woda nalewana z niebieskiej butelki do szklanki

12 tricków które pozwolą kontrolować i motywować Cię do picia wody

W poprzednim artykule pisałam o tym, ile procent stanowi woda w naszym organizmie i gdzie się kryje w naszym ciele. Aby bilans wychodził na zero, wypić powinniśmy tyle, ile tracimy. Bowiem utrata wody może przynieść poważne konsekwencje dla naszego zdrowia i urody. Podsumowując, średnie zużycie to około 2,25 L i dostarczenie takiej ilości płynu byłoby odpowiednie. Oczywiście zużycie wody zależy od wielu czynników, które krótko wymienię. Duży wpływ ma temperatura i wilgotność powietrza, nasza aktywność fizyczna a także nasze ubranie gdyż wodę tracimy także przez skórę. Istotne jest też to, co jemy, czy są to produkty bogate w wodę, np.: zupy czy owoce zawierające dużo wody. Tak możemy regulować wypijaną ilość. Te rozważania oczywiście tyczą się osób zdrowych. Osoby borykającą się z różnymi problemami zdrowotnymi (choroby nerek, cukrzyca) powinny ustalić zapotrzebowanie na wodę z lekarzem prowadzącym.

Teraz wróćmy do tej ustalonej objętości. Jeśli przeraża Cię ta ilość, pędzę z pomocą!
Jeszcze do niedawna, wzdrygałam się na samą myśl o wypiciu ok 1,5 L wody dziennie. Mimo pełnej świadomości potrzeb, z każdym łykiem czułam, że więcej po prostu nie dam rady. Samo patrzenie na wodę sprawiało, że odechciewało mi się pić. Co mi pomogło? Po pierwsze, wizyta u kosmetyczki. Oczywiście wybrałam się w celu poprawienia kolorytu skóry, dotlenienia nie było to związane bezpośrednio z wodą 🙂 ALe pierwsze co usłyszałam, kiedy ekspertka spojrzała na moje zmarszczki: Pani jest odwodniona! Nie ukrywam, że bardziej liczyłam na jakąś „cud terapię” niż na takie słowa. Ale trafiły do mnie. Wtedy zaczęłam się „zmuszać” do wypijania szklanki za szklanką. I tu przechodzimy do kolejnego punktu czyli po drugie: Efekty! Tak, efekty picia wody! Pierwszą poprawę zauważyłam w wyglądzie moich dłoni. Zwykle suche, pomarszczone – takie dłonie staruszki, choć trochę jeszcze do tego wieku mi brakuje. Po tygodniu regularnego picia wody rzeczywiście stan skóry na moich dłoniach uległ wyraźnej poprawie. Wyraźnie gładsze i mniej pomarszczone – takich dłoni chciałam 🙂 W kolejnych tygodniach „siateczka” pod oczami nie była taka wyraźna. Skoro efekty były wyraźne, zaczęłam  szukać sposobów aby ta woda mi znów nie zbrzydła. Sposoby wynalezione w internecie i zasłyszane od innych testowałam na sobie i notowałam obserwacje prowadzące do podsumowania.
Poniżej przedstawiam Wam kilka trików, które pomogą Wam kontrolować a w efekcie zwiększyć objętość wypijanej wody. Oczywiście nie wszystkie mogą na Was zadziałać. Zostawiam komentarz odnośnie moich osobistych spostrzeżeń.

1. Ustal swój cel

Zrozumienie potrzeb jest kluczem do sukcesu. Wypisałam tu przykładową ilośc zapotrzebowania na wodę. Oczywiście możesz zacząć od mniejszej ilości, np.: 1,5L i starać się wyrobić w sobie nawyk picia wody. Objętość ustal jednak na na początku, żeby później nie było wymówek, że dziś wypiję mniej, bo coś tam. Jesteśmy mistrzami wymówek, miej to na uwadze 🙂

2. Kontroluj ile wody wypijasz

Ten punkt pewnie wyda Ci się bardzo oczywisty. Do pewnego czasu dla mnie też.  Myślałam, że śledzę ile wody w ciągu dnia wypijam. Jednak kiedy grafik staje się coraz bardziej wypełniony zadaniami, z głowy wylatują nam takie oczywistości. Na koniec dnia po prostu nie wiedziałam czy wypiłam 6 czy 8 szklanek wody. Dobrym sposobem jest więc notowanie ile wody wypijamy. Można robić to w notesie – teraz modne Boulet Jurnal są idealne do śledzenia swoich celów. Możesz to również zaznaczać na kalendarzu ściennym, jeśli większość dnia przebywasz w jednym miejscu. Wystarczy szybko skrobnąć plus czy ikonkę obrazującą kolejną szklankę. Pod koniec dnia będziesz widzieć czy udało się osiągnąć zamierzony cel. Do pewnego momentu ten sposób świetnie u mnie działał, zależny jest od tego jak wytrwale korzystasz z kalendarza 🙂

3. Korzystaj z przypomnień

Do śledzenia ilości spożywanej wody przydaje się także telefon. Zapewne większość dnia masz go przy sobie, warto więc ustawić sobie alarm, który co jakiś czas przypomni, żeby sięgnąć po szklankę. Dla posiadaczy smartfonów polecam różne aplikacje, które wysyłają powiadomienia, a także pozwalają w prosty sposób kontrolować wypijane objętości. Wystarczy kliknąć ikonę szklanki
i zaznaczyć jaką objętość się wypiło. Ja stosuję bardziej rozbudowaną aplikację Flo – której głównym celem jest śledzenie cyklu miesiączkowego i owulacyjnego. Można w niej także kontrolować ilość
 wykonanych kroków, spożycie wody, aktywność fizyczną oraz samopoczucie w danym dniu. Dostępnych jest wiele aplikacji bezpłatnych (Daily Water) i płatnych. W tych płatnych zwykle mamy dodatkowe funkcje, jak dodawanie innych niż woda napojów.

4. wybierz ulubioną szklankę

Wbrew pozorom ten punkt okazał się dla mnie bardzo ważny. Po prostu są szklanki z których woda smakuje lepiej i takie, które absolutnie nie zachęcają nas do picia. Moja ulubiona to szklanka wysoka, z kolorowego szkła. Zmierzyłam jej objętość, żeby łatwiej było mi kontrolować ile wypijam. Ustaliłam też w mojej aplikacji, że szklanka, którą dodaję ma właśnie taką objętość. Dla mnie to 300mL wypijane na raz. Zdziwić się można, że uzupełniona kilka razy w ciągu dnia zapełnia nasze zapotrzebowanie 🙂

5. Dodaj trochę smaku

Jeśli sama woda nie przechodzi Ci już przez gardło – urozmaicaj smak. Świetnym rozwiązaniem jest dodawanie kawałków owoców. Dodatek cytrusów orzeźwia. Ja dodaję cytrynę, limonkę, plaster pomarańczy czy nawet grejpfruta. Cytrusy kroję wraz ze skórką, bo lubię ten gorzkawy posmak. Oczywiście nie zapomnij dobrze wyszorować skórki przed krojeniem 🙂 Latem, kiedy jest gorąco, dodaję do mojej wody mrożone maliny. Nie dość, że ożywiają smak, to jeszcze schładzają. Warto też dodać od czasu do czasu szczyptę soli, która przy okazji uzupełnia poziom sodu uciekającego wraz z potem. Według badań – woda z odrobiną soli  jest lepiej przyswajana w organizmie. Pole do popisu jest ogromne – eksperymentuj! Ryzyko niepowodzenia jest niewielkie. Gdy jednak coś pójdzie nie tak – to najwyżej tą wodą podlejesz kwiatka 🙂 Kiedy jednak już na prawdę nic nie daje rady – dolej sobie trochę soku. Pamiętaj jednak, że sok ma dodać smaku wodzie a nie ją zastąpić 🙂

6. Trzymaj butelkę z wodą blisko

Kiedy mamy ograniczony dostęp do źródełka, szczególnie w pracy lub poza domem, warto mieć jakąś większą butelkę z wodą przy sobie. Gdy mamy coś w zasięgu ręki, łatwiej nam o tym pamiętać i po to sięgnąć. Dobrym sposobem jest uzupełnianie wypitej objętości od razu, żeby szklanka, czy butelka z której pijesz nie była pusta. Nie musisz wówczas odrywać się od pracy żeby iść do kuchni czy pomieszczenia socjalnego po wodę. Masz na widoku – pijesz. Nie masz – odwlekasz. A czas leci bardzo szybko, nawet nie zauważysz kiedy minie kolejna godzina bez łyczka życiodajnego trunku.

7. Zainwestuj w filtr do wody

W większości miejsc w Polsce, woda w kranie jest zdatna do picia bez obróbki termicznej. Można więc pić wodę prosto z kranu. Jeśli jednak nie przekonuje Cię ta opcja, świetnym rozwiązaniem jest zakup filtra do wody. Na rynku mamy już sporo takich filtrów Najpopularniejsze, najtańsze i moim zdaniem bardzo wygodne w użyciu są dzbanki, w których umieszcza się filtr z węglem aktywnym. Dzbanki można kupić prawie w każdym markecie, dyskoncie. Wiodące marki, które wypuściły taki system filtracji to Brata i Dafi. Miałam oba. Nie różnią się absolutnie niczym jeśli chodzi o technologię. W dodatki filtry są w większości uniwersalne i pasują do każdego dzbanka. Można tez spotkać różne zamienniki. Zasada działania jest prosta – woda przesącza się przez filtr który wyłapuje chlor i jego pochodne, a także metale jak ołów czy miedź. Filtr ogranicza też ewentualne zanieczyszczenia z rur, poprawiając przy tym smak wody. Niektóre filtry są wzbogacone w jony magnezu. Sa też takie które redukują twardość wody. Filtr w dzbanku wymieniamy po ok 4 tygodniach, chyba że producent określa liczbę litrów, po których filtr jest zużyty. 

Jeśli dzbanek z filtrem nie jest dla Ciebie wystarczającym urządzeniem, możesz pójść o krok dalej i pokusić o urządzenia bardziej zaawansowane. Są to filtry przepływowe, które dostarczają nam wodę uzdatnioną, bezpośrednio w punkcie jej poboru. Masz więc filtrowaną wodę prosto z kranu. Jeśli chodzi o te bardziej zaawansowane rozwiązania odsyłam Cię bezpośrednio na strony producentów (www.brita.pl , www.sklep.dafi.pl )

Nie muszę chyba dodawać jak wielki wpływ na środowisko mamy korzystając z wody filtrowanej, zamiast kupować taką samą ilość wody w plastikowych butelkach. Nie dość, że z butelek mamy masę odpadów, które bezwzględnie należy segregować, to jeszcze trzeba się nanosić. Ze sklepu do auta, z auta do domu. No sami powiedzcie czy jest sens, skoro możemy sobie ułatwiać?! Nawet Twój kręgosłup Ci podziękuje 🙂

Kiedy sięgasz po filtrowaną wodę, ograniczasz ilość plastikowych odpadów.

To fakt. A z faktami, jak mówią się nie dyskutuje 🙂

8. Kup butelkę z filtrem

Moim zdaniem to rozwiązanie jest genialne! Wszystkie wymienione w poprzednim punkcie argumenty są aktualne. Ale zamiast dzbanka mamy butelkę, którą napełniamy wodą wszędzie tam, gdzie akurat jesteśmy! Nie trzeba dźwigać ze sobą 1,5l „mineralki”, mamy mniejszą objętość którą uzupełniamy, kiedy potrzebujemy. Filtr w butelce działa tak samo, jak filtr w dzbanku. Mój syn nosi taką butelkę ze sobą codziennie do szkoły (stn sprzed pandemii, kiedy to dzieci normalnie chodziły do szkoły). Wówczas nie martwię się, że spakowałam mu za mało napoju i nie będzie miał gdzie się zaopatrzyć. Idzie do kranu, nalewa i ma. Genialne w swej prostocie 🙂 My wybraliśmy rozwiązanie od Dafi. Podpowiem, że są różne wersje kolorystyczne, jak również butelki występują w różnych objętościach ( 0,3, 0,5 i 0,7L ). Dostępność na rynku jest też bardzo duża. Butelkę kupisz w zasadzie w każdym Rossmanie, markecie, czy nawet dyskoncie- choć tu może bardziej „sezonowo”. Można też zamówić w internecie np tutaj (https://butelka.dafi.pl/kreator/) komponując swoją własną wersję ze swoim imieniem lub niewielką grafiką:)

9. Używaj butelki z podziałką

Tego rozwiązania próbowałam na początku, jednak szybko z niego zrezygnowałam. Celem jest tak samo kontrola ile wypijamy. A bardziej ile ubywa albo ile nam jeszcze do wypicia w butelce zostało właśnie dzięki podziałce. Np napełniamy sobie litrową butelkę z podziałką i widzimy ile w niej zostaje po każdym łyku. Można też wyznaczyć sobie ramy czasowe – 300 ml/2h. Można też podzielić daną objętość nieco inaczej: rano, przed obiadem, po obiedzie , wieczór 🙂 To tylko luźne sugestie. Wszystko zależy od Ciebie, bo to Tobie ma być wygodnie. U mnie, jak pisałam, to rozwiązanie się nie sprawdziło. Nie jestem zwolennikiem korzystania z dużej zbiorczej butli – gdy widzę całą objętość, którą mam wypić w danym dniu, wydaje mi się to baaardzo dużo i automatycznie mam w głowie jakąś blokadę. Bo przecież to tak dużo, że w życiu tego nie wypije! 

10. Korzystaj ze słomki

By trochę zadbać o estetykę zaopatrz się w kolorowe słomki. Koniecznie wielorazowe! Jak coś nam się podoba, to chętniej po to sięgamy. Podobnie, jak z wyborem szklanki, która bardziej skłania nas do sięgania po napój. Ciekawą propozycją są słomki silikonowe, które można rozwinąć by je umyć. Znajdziecie takie na stronie mojabutelka.pl. Inne propozycje to słomki metalowe i bambusowe, w zestawie ze szczoteczką do mycia.

11. Wciśnij picie wody w grafik

Stwórz swoją wodną rutynę. Jeśli codziennie rano wstajesz i pierwsze co robisz, to zaparzasz kawę – naszykuj drugą szklankę obok i wypij wodę w trakcie czekania na kawę. Albo miej ją zawsze przy łóżku, wówczas wypijesz po przebudzeniu. Można też pić wodę, kiedy czekasz na podgrzanie posiłku. Każdy mały kroczek, przybliża Cię do wyznaczonego celu. Jeśli wprowadzisz picie wody jako element codziennej rutyny, robisz to mimowolnie i nie musisz o tym pamiętać. Ja piję wodę, gdy w ekspresie parzy się kawa. Mam też szklankę w łazience. Kiedy juz płuczę zęby po myciu, uzupełniam szklankę i wypijam wodę. 

12. Nagradzaj się

Ten punkt jest chyba najważniejszy 🙂 Wiadomo, że warto wspierać swoją motywację. Używaj drobnych nagród aby było Ci przyjemniej. Żeby picie wody dobrze Ci się kojarzyło. Dla mnie taką nagrodą jest mały gadżet. Fajna butelka lub długopis, którym przyjemniej zaznacza się ilości wypitej wody w kalendarzu 🙂 

Na koniec pamiętaj jedną rzecz: Każdy sposób ma przybliżać nas do celu. Picie wody jest bez dwóch zdań potrzebne ale możemy zrobić z tego przyjemność a nie katusze:)

Jeśli spodobały Ci się moje podpowiedzi – daj znać w komentrzu, będzie mi bardzo miło 🙂